Forum www.agilityinfo.fora.pl Strona Główna www.agilityinfo.fora.pl
Agility w Polsce czyli info-mania agilitowa
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

EO 24-25.07.2010
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.agilityinfo.fora.pl Strona Główna -> Relacje z zawodów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Magda Domańska
Aktywny


Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Bydgoszczy

PostWysłany: Pon 11:28, 26 Lip 2010    Temat postu:

Na początek napisze, że ta impreza chyba by się nie odbyła, gdyby nie Magda Ziółkowska, która harowała 22 godziny na dobę, zachowując niesamowuty spokój. Podziwiam.
Piatek przesiedziałam w rejestracji zawodników, mając przeglad róznej organizacji ekip i roli team lidera, zreszta potem tez obserwowałam jak powinien pracowac team lider na zawodach. Mysle, ze ten wątek sie jeszcze pojawi w tym temacie.

W sobote lało, lało, lało..Piękna trawa zamieniała się w bajoro błotne.
Nie wiem jak wypadli inni, bo kontrolowanie czasu własnych zapoznań i startów plus praca na ringu zajeła mi cały czas i energię. Zdisowałam z pyrami jumping, a ukończyłam agility z Cu na czysto zajmujac 18-te miejsce, a z Oxa z jedna strefa na 49. Teraz dywagacje typu gdyby babcia miała wąsy.. Gdybym nie podeszła nonszalancko do tej strefy, to Oxa byłaby 15-ta i weszła by do finału z listy a Cu z kraju.

W finale zabrakło mi dopalacza (nie wiecie gdzie mozna nabyćSmile) i wylądowałam z disem.

Takie zawody ucza pokory i jak już ogłuszenie mija to zachęcają do dalszej pracy. Boże jak oni biegają!!!!
W sumie na moich 8 biegów ukończyłam 3 w tym dwa na czysto. Straszne, ale i tak lepiej niz w zeszłym roku.


Ostatnio zmieniony przez Magda Domańska dnia Pon 11:29, 26 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Beata Banaszak
Administrator


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 1528
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WROCŁAW - AGILITY DE LUKS

PostWysłany: Pon 11:45, 26 Lip 2010    Temat postu:

Wanda Krawczuk napisał:
Jakas mala relacja?
Co jest? Od nikogo nie mozna sie doprosic jakichkolwiek informacji jak bylo ... Confused


A co mi tam. Skoro tak ładnie prosisz Laughing
Ale tylko o largach, bo niestety mało co widziałam przy czterech ringach, się nie dało.
W piątek trening zbyt krótki, własciwie jeden wielki chaos, tyle ze można było coś se tam skoczyć aby rozruszać psy. Dzięki wszystkim za wpuszczanie mnie do kolejki bez kolejki z racji dwóch psów.
Potem ceremonia otwarcia, przeszlismy się w tłumie po stadionie, pomachalismy.
Ubiory: Ładnie wyglądała Finlandia mieli ładne kolorowe koszulki, Hollandia etz jednolicie, ale nie lubię pomarańczu, najbardziej wypasieni Włosi, extra niebieskie bluzy, ze złotymi literkami, chyba jednorazowe bo z napisem okazjonalnym EO, mało liczna Portugalia tez zielono wyróżniająco sie szczególnie urodą. Zapowiadało sie pięknie, marwa elastyczna sprezynowała pod butami. Wszystko wyglądało super.
Potem przenielślismy sie na prywatna impreze pod namiotami. Najlepszy teren, bo było zielono, miło i zapowiadała się miłą pogoda.
Nocą sie jednak zmieniło, ulewa która trwała nieprzerwanie do rana i dalej zapowiedziała że nie będzie to najmilszy dzień.
No i było - powtóka z Krakowa. Twisted Evil
Mimo iż murawa sto razy lepsza, to nie dała rady largom. I tym sposobem nie było finezyjnej techniki, ale walka z murawa.
Sławek jak okreslił swój początek, ruszyłem i noga mi została w błocie. Laughing
No i tak już było. W połowie w końcu przerwali bieg, łopatami próbowali wycigąć z dołów wode, potem taczkami piasek ze skoku w dal, wozili na murawe openowa i zasypywali większe błoto, co i tak robiło błotnista breję.
Którys z przewodników se tam złamał nogę czy ręke.
Open large układał Spolek, jego tor bardzo ciężki , niestety jak sie okazało niedostosowany do warunków ( ale to juz nie jego wina) które z każdym przewodnikiem sie pogarszały. Jednak nie było mowy aby cos zmienić, czy przesunąc ring bo kazdy musiał biec na tym samym.
Dwa proste tunele i zmiana kierunku po nich w tych warunkach było zabójcze.
Poczatek w lini prostej hopka, tunel i piękny wbieg na palisadę a obok po lewej stronie palisady slalom który był 3 przeszkodą. Bardzo duzo przewodników robiło błąd próbując prowadzenia na odległosc, jednak widac nie była to ich technika i zamiast dac psu sygnał do skrętu kiedy ten był jeszcze w tunelu, stali jak wryci blokujac palisade, kończyło sie to i tak wbiegnieciem na palisade, albo ominieciem slalomu i przy nawrocie na slalom pies i tak wbiegał na palisade.
Tak ze wielu kończyło juz na trzeciej przeszkodzie, potem jeszcze było kilka takich podpuch.

Na jumpingu było nie lepiej.
Rosjanin ułozył torek z licznymi popuchami a błoto sprawiło ze nie można było nadążyć i trzeba było ratowac sie od detki odwoływaniem.
W tej sytuacji bardzo trudne było wejscie do slalomu, po prostej z rekawem który wyadał na stacjonate a trzeba było psa odwołac na lewą stacjonate, po której był kierunek na kolejna stacjonatę a obok slalom w który pies miał trafić. Jeżeli człowiek zostawał daleko z tyłu, nie bardzo dało sie bezpiecznie wprowadzac w slalom aby nie skoczył stacjonaty ułatwiajac mu wejscie i tutaj pies musiał pikowac z kąta 45 stopni
I tam gdzie psy pikowały zakręcajac ostro w slalomie była wyryta olbrzymia błotnista dziura.
Przy tym slalomie widziałam jednego z przewodników który tez zapikował kolanami, ale pies jakos przeszedł slalom bo już był na końcu, oraz nasza Sajko z Wermutem która pojechała na zadku a Wermut stwierdził ze trzeba ratować pańcię.
Drugi taki trudny moment to długa końcowa prosta gdzie pies nabierał bardzo duzego tempa i ze stacjonaty jakies 3,5 metra dalej czekał na niego tunel w kształcie litery L a wprowadzic trzeba było do drugiej niewidocznej dziury tuż obok świetnie widocznej stacjonaty.
Ogólnie technika dalekiego prowadzenie, przydawała sie na wszystkich largowych torach i duzo ułatwiała zadanie.
Dlatego super mi sie biegało z Wendy, której nie sprawało wiekszych problemów pokonanie toru. Jedynie traciła na kładce z czym walcze od lat, czyli czajenie się co w teamie kosztowowało mnie 2 sek karne za czas. Jumping teamowy piękny na zero, Large indyw strefka się przydażyła na palisadzie i znowu kładka strata czasu, jumping ind, niedałam rady błotu co kosztowało mnie odwoływanie od tunelu i stacjonaty przy slalomie i tam straciłam czas.
Violka w głupim miejscu detka w openie, pod koniec nie wiem czy wpadłam w błoto i spuściłam ja z oczu nie widzac ze nie skreciła ze mna i se poszła prosto w bardzo łatwym miescu. W jumpingu tak jak Wendy odwołania i traciła czas, w drugi dzien walczylismy ze slalomem gdzie nei wytrzymywała mojego odejscia po skosie. No i nie dopbiła hustawki.
Co do biegów teamowych z drugiego dnia. To pogoda juz lepsza bez deszczu tory przeniesli.
Jumping układała Glockerowa, piekny techniczny. Ciezkie wejscie do slalomu z prostego tunelu.
Potem bardzo trudne wyprowadzenie ze slalomu do tunelu w lini prostej gdzie pies wypadał na hopke która nalezało skoczyc od drugiej strony.
Open maskaryczne ułozenie dla psów ze zbiegana strefą na kładce bo pies miał w lini prostej tunel, a nalezało go wziasc na prawo na stacjonate która była schowana za palisada.
Tego sie bałam najbardziej jednak udało sie z Violka to zrobić bezbłednie.
Przy zatrzymywanych nie było problemu.
Ogólnie tory pod technike dalekiego niezaleznego prowadzenia ułatwiało to.
Pewnie dzieki temu Rosja była trzecia drużynowo, a nie biegały tam najsprawniejsze fizycznie przewodniczki.
Z przebiegów znanych psów w largach widziałam dwa biegi Sylwi T jumping ind i finał do którego dostała sie po bezbłednym openie.
W jumpingu widac było ze nie lubi technik na odległosc i wybierała bardzo bliskie prowadzenie przy psie, nawet w momentach gdzie wiekszosc biegła na dalszych odległosciach no i tutaj sie pogubiła i zdyskawlifikowała sie. W finałach tez ja pograzyła technika na odległosc, gdzie nalezało poprpwadzic psa przez kładke na hustawke i tunel pod kładka. Ci co wybierali prowadzenie na odległosc mieli płynne prowadzenie, Ci co biegali na około pies robił sobie kółeczka czekajac na własciciela. Sylwia wybrała prowadzenie na odległosc, jednak pies po hustawce nie wszedł juz do tunelu ale przeleciał pod kładka do Sylwi i ta musiała go jeszcze raz wysłac pod kładka do tunelu. W sumie nie wiem czy dostała dyske czy 5 pkt bo na biegu nic chyba nie pokazali, a po biegu Grygar i Glockerowa debatowali cos przy stoliku.


Ostatnio zmieniony przez Beata Banaszak dnia Pon 12:38, 26 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Beata Banaszak
Administrator


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 1528
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WROCŁAW - AGILITY DE LUKS

PostWysłany: Pon 11:58, 26 Lip 2010    Temat postu:

A i nie było stołu Laughing Laughing Laughing
ale za to metalowe przeszkody chyba na dwóch torkach Evil or Very Mad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wanda Krawczuk
Aktywny


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 565
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 14:09, 26 Lip 2010    Temat postu:

Dzieki Beata za sprawozdanie!!
Rzeczywiscie to co piszesz oraz filmik wygladal na powtorke z Krakowa Confused
Kto da wiecej??

O co chodzi z team leaderowaniem? Kto byl polskim team leaderem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Olga Kwiecien
Aktywny


Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław -Extreme

PostWysłany: Pon 14:36, 26 Lip 2010    Temat postu:

Pipi była w agility small czwarta, nie 8.

Ogólnie EO masakra pogodowa i organizacyjna jak dla mnie też.

Organizatorzy wydrukowali całkowicie bezużyteczny katalog, w którym nie było numerów startowych ani list startowych (rozumiem, że mogło to być problemem przy drużynach, bo niektóre się kompletowały na miejscu, ale indywidualne to jednak mogli wydrukować wcześniej). Listy startowe jako też i wyniki były wywieszane na zasadzie biegu na orientację: a to na drzwiach z tyłu jakiejś kanciapy, a to na jakieś tablicy opartej o trybuny, za każdym razem w innym, nieoczekiwanym miejscu, najczęściej tylko jednym, chyba po to, żeby zawodnicy się mogli rozgrzać w bitwie o ich przeczytanie.

Tym pięknym sposobem ani nie udało mi się obejrzeć zawodników, których chciałam obejrzeć, ani też nie mogłam stwierdzić, co to właściwie za pies, co właśnie biegnie.

Pogoda oczywiście nie była niczyją winą, aczkolwiek mam lekkie pretensje, że sędziowie trochę nie dostosowali torów do warunków, w agility medium w sobotę na przykład był rzeźnicki nabieg na palisadę i mnóstwo psów, w tym Vigo, wyleciało w kosmos z samego czubka. Tory ogólnie rzecz biorąc wszystkie bardzo trudne, niby odpowiednie do rangi zawodów, ale przez warunki pogodowo-nawierzchniowe miały naprawdę trudność 12 w 10 stopniowej skali.

Moje biegi absolutnie katastrofalne, chyba mi rozum rozmókł na deszczu, bo tak idiotycznych błędów nie robiłam już dawno Twisted Evil

[link widoczny dla zalogowanych] do albumu ze zdjęciami, będzie jeszcze trochę z finału large.


Ostatnio zmieniony przez Olga Kwiecien dnia Pon 14:42, 26 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anna Sajkowska
Aktywny


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa- Cavano

PostWysłany: Pon 14:56, 26 Lip 2010    Temat postu:

No to;) obiecany trochę dłuższy opis. Najpierw zacznę od podziękowań dla BeatyG, że jakiś tydzień temu spytała o której w czwartek z Mokką wyjeżdżamy, dzięki czemu dowiedziałyśmy się, że w piątek o 9 rano to my już na miejscu musimy być Laughing . W czwartek o 16 rozpędziłyśmy kółeczka furmanki w wyjątkowo niewielkim składzie, okrojonym w ostatniej chwili... Przez Janki wybyłyśmy bez problemów, gierkówką szybko nas niosło, autostrada miła jak zawsze i 3 McDonaldy dalej zjechałyśmy w mroczny las bez żadnych kierunkowskazów za to z lisami spacerującymi środkiem drogi i mroczno – przerażającym dzwonkiem sms Mokki rozbrzmiewającym w totalnych ciemnościach górzystego pogranicza... ‘Ubytovnia’ okazała się sportowym hotelikiem/ noclegownią, z wielkim 6cioosobowym pokojem z łóżkami piętrowymi, który oddany został do naszej wyłącznej dyspozycji. Kuchnia z lodówką w pomieszczeniu obok naszego pokoju tylko dopełniły naszego pozytywnego odbioru miejsca i po wtarabanieniu rzeczy na 4te piętro, na szczęście działającą windą (choć jechała tak długo jakbyśmy piętro naste zwiedzali a nie 4...) udałyśmy się na zasłużony odpoczynek. O 6 rano zbudziło nas potężne walenie dochodzące gdzieś w pobliskich budynków, jakby ktoś paletami transportowymi rzucał z 10m po betonie. W ciągu dnia już się dowiedziałyśmy, że mieszkałyśmy dokładnie nad halą hokejową w klubie sportowym Dukla Liberec, w której treningi i mecze odbywały się praktycznie nieprzerwanie od 6 rano do 22. Co zresztą wyjaśnia, dlaczego to oni mają jednych z najlepszych hokeistów świata a nie my...

Ale do samych zawodów. Rano rejestracja i kontrola weterynaryjna. Reprezentacja stawiła się prawie w komplecie, team leader się spóźnił. Całe szczęście na miejscu była Magda Ziółkowska i pomogła również w rozwiązaniu problemu z chipami 2 psów z naszej ekipy. Później krótki instruktaż co i jak i przerwa do oficjalnego treningu. Oficjalny trening w chaosie rzec by się chciało, szczególnie jak popatrzyłam na organizację innych reprezentacji... cóż, może kiedyś się doczekamy... Na otwarciu, ku memu zdziwieniu, część naszej reprezentacji się nie pojawiła. Rozumiem, że nie jest to fascynujące wydarzenie, ale jednak jakiś taki obowiązek moralny odczuwam. Irenka, jeszcze raz przepraszam Chłopcy moi zostali obfotografowani mocno, bo mieli narzutki w Polską flagę, a co Wink . Ponieważ zgłosiłyśmy się do pomocy, więc udałyśmy się wieczorkiem pomagać przy przeszkodach. Znieśliśmy wszystko na płytę stadionu, postaliśmy we 20 osób czekając na jakieś dyspozycje, przełożyliśmy większość przeszkód dwukrotnie pod różne namioty oznaczające przydział przeszkód do któregoś z 4 torów, w tym kładkę np. ze 3 razy przełożyliśmy. Ale to nic, w sobotę o 6 rano i tak od nowa robiliśmy robotę przenosząc przeszkody na inne ringi niż pierwotnie wyznaczono.
Ale w ‘między czasie’ o 21 w piątek zaczęło padać i lać na zmianę... nieprzerwanie mieliśmy stałą dostawę hektolitrów wody z nieba do mniej więcej 18 w sobotę. Efekty widać na filmiku, który wstawiła Beata.
W sobotę o 6 rano udaliśmy się w mniejszej podgrupie pomagać w ringu i robiliśmy to nieprzerwanie całą sobotę i niedzielę. Z moich biegów – zimno mi było niewiarygodnie, 2 pary butów nie dotrzymały do 9 rano, kurtka przeciwdeszczowa mi przemokła. Do tego po kontuzji stopy nie mogę biegać w korkach, choć po 13 to i one już nawet nie pomagały. Najpierw startowałam z Draniem, zrobiło się zamieszanie jakieś totalne przed startem, czekaliśmy długo, Draniu całkiem zdążył przemoknąć. Startowaliśmy jak zwykle z lotnego startu z obrotem, no i zanim Draniu dotarł do przeszkody nr 1 już zaliczyłam pierwszą glebę, pozbierałam się szybko, siłą woli wysłałam go na przeszkodę nr 2. Na hopce nr 3 trzeba było zawrócić, Gruby skoczył, ja rąbnęłam szpagacik, on chciał mi pomóc się pozbierać i najkrótszą drogą przez środek hopki powrócił do mnie. Cóż, pierwsze dis. Przeszkodą nr 4 był lekko zagięty tunel, bull strasznie długo w nim zabawiał, jak go w końcu zobaczyłam w wyjściu, jechał na pleckach w kałuży wody jaka się w tunelu zrobiła, próbując złapać gdzieś kontakt łapek z glebą. Po tym incydencie lekko stracił ochotę na kontynuację biegu, więc wariacją własną dobiegliśmy do mety i pomknęliśmy do pokoju, gdzie bull musiał zostać wysuszony moim ręcznikiem, bo siedział i się trząsł z zimna, zawinięty w moją kołdrę udał się na zasłużony odpoczynek... Później przyszła kolej na Wermuta i agility. Biegliśmy jako para nr 128 po tym torze, którego malutki fragmencik jest na filmie, jak malina hamuje przed slalomem. Przy slalomie stałam po kostki w błocie, i nie jest to literacka przenośnia, slalom miał wybite dziury głębokości 10cm w miejscach stawiania łap przez psy. Tor trudny, początek zabójczy w tych warunkach, hop, prosty tunel, z którego pies wypadał prosto na palisadę, a musiał wcelować w slalom zaczynający się nie więcej niż 70cm od palisady. W normalnych warunkach byłby to kiler, w sobotnich – dla większości niemożliwość... Doszłam do połowy tunelu, wystartowałam Wermuta i strzeliłam drugi szpagacik już tego dnia, Wer zawrócił do mnie, wysłałam go do slalomu, ale palisada okazała się wciągająca i dis;) Później już bardzo ładnie, wszystkie strefy super, 1 szpagacik i 1 jazdę na zadku dalej już byliśmy na mecie... Praca praca praca w strugach deszczu, i znowu starty. Wermut dobry początek, wyszły nam jakieś trudne rzeczy, znowu szpagacik na trasie, pierwszy jeszcze udało się jakoś załatać, na prostej niestety utknęłam w błocie, przejechałam się na zadku, wygięłam sobie solidnie gdzieś po drodze rękę i dis. Ale... biegaliśmy jako para nr 300 czy 400 po tym błocie na tym torze, zrobiło się bagno, błoto do pół-łydki, Wermut wyglądał jakby się w chlewie wytarzał a ja miałam błoto absolutnie wszędzie nie po wywrotce, tylko od ‘rozbryzgów’ i fontann... Ostatnie agility z bullem, który wystartował jak torpeda, co skutkowało koniecznością 4 zmian za psem (wyszły nam idealnie), mała jazda figurowa z ratowaniem się wiatrakami z rąk, do tego ze 2 szpagaciki na trasie, zawąchany w slalomie bullo i skończyliśmy na czysto z 14 punktami za czas:))) później finały small i medium, na large już nie starczyło czasu, bo ściemniło się zupełnie. Z ciekawostek, La znowu miała niezaliczoną strefę na kładce, co po również niezaliczonej strefie na MŚA chyba nie jest dobrym znakiem co do tych stref. Generalnie kilka psów, w tym np. La, Safka i Wibke to jakby inny świat i inna liga... I zgadzam się z Olgą, sędziowie nie wzięli poprawki na pogodę, co skutkowało nieładnymi zdarzeniami, np. takimi z lotem z palisady w agility medium. Vigo przynajmniej skoczył i lądował świadomie na łapkach, Kaja Silasa potknęła się tak, że łapki jej gdzieś zostały, ona zjechała 'w poprzek' palisady i spadła bardzo nieładnie z drugiej strony.

W niedzielę o 6 rano znowu się stawiliśmy do pomocy naszą małą grupą. Ringi zostały poprzesuwane w poszukiwaniu lepszego podłoża, bo po 2 torach large po prostu nie dało się biegać. Biegi drużynowe zdecydowanie lepsze dla nas. Najpierw chyba jako jedyna ekipa nie byliśmy poinformowani przez team leadera, że zawody zaczynają się prawie 40min wcześniej, czyli o 7.30 zamiast o 8.10. Do tego znowu chyba jako jedyna ekipa nie widzieliśmy numerów naszych drużyn, przez co nikt nie wiedział, w której grupie będzie się zapoznawał. Dzięki temu nasza drużyna large nie była na zapoznaniu z torem i musieliśmy negocjować start w następnej grupie, przez co np. ja startowałam jednocześnie z moim kolejnym zapoznaniem z torem. Z Wermutem odstawiliśmy chaos, powinniśmy byli dostać dis, ale jakoś ukończyliśmy tor, na styl spuścimy zasłonę milczenia. Reszta naszej drużyny też z lekkimi błędami, ale jakoś udało się dotrzeć do mety;) Jumping z Draniem z dramatycznym odwołaniem przed przeszkodą nr 3, która miała być pod kątem 90 stopni, a tymczasem Draniu nacierał po prostej ‘pod prąd’ na podwójną przeszkodę, oprócz tego ładnie i szybko jak na Drania, z moim błędem na podwójnej, który kosztował nad odmowę i błąd. Ale reszta drużyny nam się zdisowała na jumpingu, więc i tak na geniuszy wyszliśmy:D W large jumpingu myślałam, że badziewnie nam poszło, Wer minął pierwszą przeszkodą (wstał, położyłam go ponownie, ale nie spojrzałam, że pod kątem złym leży i nie ma prawa nam ten start wyjść), więc pierwsza odmowa, po drodze składnie i szybko, bardzo szybki nabieg na slalom pod kątem 45 stopni po prostym tunelu dobre wejście, ale Wer już nie był w stanie wyhamować i ‘złamać’ się w drugą tyczkę, zatem błąd, no i minął ostatnią hopkę, przez co złapaliśmy drugą odmowę... pociesza mnie fakt, że i Mac i Leszek i wielu innych zrobiło to samo na ostatniej hopce;) Później okazało się, że reszta naszego teamu się zdisowała, więc i tak wypadliśmy nieźle;) Draniu dołączył do elitarnych w stylu startów naszej drużyny i zdisował się na agility, tak jak i Sunday i Ares, ale biegł szybko, super i dostał brawa i poklepania po boczkach z publiczności po biegu;)

Na koniec poskładanie ringu, zakończenie imprezy, szybkie kółeczka na autostradzie i w 7 godzin odliczając przystanki byliśmy w domu:)

Chciałam podziękować Oldze i Mokce za przygarnięcie Grubego do drużyny Very Happy Justynie i Monice za 'wzięcie' Wermuta i Sławkowi, że do nas dołączył Very Happy

A największe podziękowania za 2 miłe dni pomocnikom z polskiego ringu: Ania Grzywkowej, Ani Parysowej, Magdzie pyrkowej, Mokce, Natalii, Magdzie Avowej, Michałowi, Sławkowi i Robertowi, oraz Magdzie Z za ogarnianie wszystkiego Very Happy Cool Very Happy DZIĘKUJĘ (i przepraszam, jeśli o kimkolwiek zapomniałam, ale mój mózg się rozwodnił przez te 2 dni...).

Informacja o Pipi była przekazana przeze mnie, więc to ja źle spojrzałam na wyniki. Gratulacje dla Pipi jeszcze raz! I z tego co pamiętam, później była 19 w finale.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Beata Banaszak
Administrator


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 1528
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WROCŁAW - AGILITY DE LUKS

PostWysłany: Pon 15:38, 26 Lip 2010    Temat postu:

Wanda Krawczuk napisał:
Dzieki Beata za sprawozdanie!!
Rzeczywiscie to co piszesz oraz filmik wygladal na powtorke z Krakowa Confused

Ogólnie było gorzej, bo więcej osób biegało, co zrobiło swoje. Nie liczyłam ale podobno w largach ze 300. WIec jak taki tabun ludzi i psów pobiegł to z tej pieknej murawy zrobiło się grząskie bagno. Ja bym nie winiła sędziów, bo takie tory przygotowuje się długo przed zawodami. Tak jak anglik powiedział, on na tor na Crufta poswieca cały rok i pewne kombinacje próbuje na róznych zawodach.
A ta murawa, dzień wczesniej wyglądała na bardzo solidną.
I jakie by nie były tory to szlak psów i przewodników zostałby taki sam i nawet na prostych torach by człowiek grzązł i nie zdazał za psem.
Z organizacji bym dodała brak papieru w kibelkach i jedna wspólna toaleta z panami, którzy nie kryli się po kabinach.
Za olbrzymi plus, prysznice z goracą wodą i ciepłymi przebieralniami, gdzie okupowałysmy taka jedna suszac buty i odzież i grzejąc sie do woli.
No i co mnie osobiscie zdziwiło kazdy zostawiał tam swoje rzeczy nawet na noc i nic nie gineło, nawet komórka się sama doładowywała. A jak piłeczke zostawiłam na trybunach to tez została na tym samym miejscu.
Byłam pod wrazeniem.
Ogólnie chaos troche był ale ogólnie Czesi byli życzliwie nastawieni i starali sie pomagac.
W moim przypadku startowałam z Wendy jako 112 i Violka 129 czyli byłam w dwóch róznych grupach ( ale z torem zapoznawałam sie tylko raz ze wzgledu na mokre skarpety, buty i błoto)
Najgorzej było z Wendy bo numerki przyklejane szybko spłyneły ( mieli je nieliczni którzy mieli je w plastikowych ochroaniaczach na rekach.
A przede mną startowali ludzie z innych krajów i nawet po kolorach narodowych nie szło ich odróznic bo kazdy miał byle co. Ale w pierwszym biegu Czesi pilnowali wejscia na płyte boiska i z lista i jak sie podeszło mówili które weszły numery. Ale i tak z Wendy przyszłam za wczesnie wiec musiałam kiblowac na trybunach. Z Violka miałam lepiej bo zaczynałą na poczatku kolejnej grupy, była gdzies 12 a przede mna Polacy wiec rozrózniałam, chociaz na jumpingu musiałam już przyspieszyc szybciej kroku z trybun bo Breska gdzies przepadła przede mna a Ania z Wermutem wpadła zdyszana, wiec weszłam przed nią. Czesi nie robili problemu z takiego przesunięcia.
Czesi do jakiejś godziny solidnie pilnowali aby ludzie nie wchodzili na płyte, tylko co 5 numerków, ale chyba potem już nie kontrolowali i każdy wchodził kto chciał. Mimo iz zabronione było wchodzenie na płytę z zabawkami i smakołykami to kazdy wchodził i nie krył sie z tym, nawet pewien Pan z zagranicznej ekipy wrecz wyjął smakołyki zaraz po mecie na ringu.
W niedziele sedzia z Kozłowa jak biegał z pyrkiem, to pyrek w jakims biegu przerwał w połowie i zaczał se konsumowac jakis smakołyk z trawy, widac komuś sie wczesniej wysypały. Pozwolono mu powtórzyc bieg.

Z minusów, bym dodała brak jakiegos punktu medycznego, co przy tak duzych zawodach powinino być i dla ludzi i dla psów.
Tak jak to miało miejsce na Pucharze Ras w Kozienicach.
Jako ze zdarałam sobie pięte w mokrych koreczkach próbowałam na szybko poszukac na miejscu apteczki z plastrem, ale jakos nie moglismy namierzyc, dobrze ze poratował mnie Tomek od Blackiego, za co dzięki i za pomoc w przytrzymaniu psa w druzynowych, kiedy biegałam z drugą sucz.

Czy komuś otwieraja sie wyniki????


Ostatnio zmieniony przez Beata Banaszak dnia Pon 15:39, 26 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Beata Banaszak
Administrator


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 1528
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WROCŁAW - AGILITY DE LUKS

PostWysłany: Pon 15:44, 26 Lip 2010    Temat postu:

Anna Sajkowska napisał:
Na otwarciu, ku memu zdziwieniu, część naszej reprezentacji się nie pojawiła. Rozumiem, że nie jest to fascynujące wydarzenie, ale jednak jakiś taki obowiązek moralny odczuwam.

Ale dla obiektywnosci trzeba zaznaczyć, ze czesc z tych osób była na zakończeniu gdzie tez była parada niestety tutaj szlismy w dosc ograniczonym składzie, powiewaz dużo więcej nas ubyło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anna Sajkowska
Aktywny


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa- Cavano

PostWysłany: Pon 15:48, 26 Lip 2010    Temat postu:

Beata Banaszak napisał:
Czy komuś otwieraja sie wyniki????


Ja się poddałam, nie mogę nic otworzyć...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Halina Pierzchała
Aktywny


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: CHORZÓW

PostWysłany: Pon 16:45, 26 Lip 2010    Temat postu:

Pooglądałam ten filmik i powiem wam jesteście wielcy jak biegaliście w takich warunkach .
GRATULACJE
Jedno pytanie kto zapłacił za odnowienie boiska ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Beata Banaszak
Administrator


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 1528
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WROCŁAW - AGILITY DE LUKS

PostWysłany: Pon 17:23, 26 Lip 2010    Temat postu:

Halina Pierzchała napisał:
Jedno pytanie kto zapłacił za odnowienie boiska ?

Pewnie ze startowego Wink
Jak Sławek mnie uświadomił, kupuje sie trawnik w rolkach i bedzie jak nowy.
A Ci co nie zostali na oficjalnym zakończeniu, niech żałują, bo zamiast hymnu z płytki CD dla Francji, jeden z ich zawodników przepięknie sam odśpiewał hymn a'kapella.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanna Bryzek
Aktywny


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa - CAVANO

PostWysłany: Pon 17:48, 26 Lip 2010    Temat postu:

Beata Banaszak napisał:
Anna Sajkowska napisał:
Na otwarciu, ku memu zdziwieniu, część naszej reprezentacji się nie pojawiła. Rozumiem, że nie jest to fascynujące wydarzenie, ale jednak jakiś taki obowiązek moralny odczuwam.

Ale dla obiektywnosci trzeba zaznaczyć, ze czesc z tych osób była na zakończeniu gdzie tez była parada niestety tutaj szlismy w dosc ograniczonym składzie, powiewaz dużo więcej nas ubyło.

Niestety, nie wszystko wyszło tak, jak miało wyjść.
Oficjalne zakończenie imprezy miało się odbyć - według rozkładu - o godz. 16:30 i miałam szczere postanowienie, że wezmę w nim udział, ale o tej porze to nawet nie zaczęły się jeszcze finały large. Jako osoby pomagające na ringu, zeszłyśmy z placu dość późno, długo po zakończeniu biegów drużynowych. Pakowanie sterty mokrych rzeczy też nam trochę czasu zajęło. W łóżku, w domu byłam o godz. 2-giej, a od 8-mej jestem w pracy. W związku z tym nawet francuski hymn a'capella nie wzrusza mojej wiary, że dobrze zrobiłyśmy nie zostając Cool . Nie wiem, o której wszystko się zakończyło, ale gdybyśmy czekały do końca, to miałybyśmy spore szanse wjechać z podróży prosto do biura Very Happy .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roman Maruszczak
Aktywny


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Smolnica

PostWysłany: Pon 18:36, 26 Lip 2010    Temat postu:

Anna Sajkowska napisał:
Beata Banaszak napisał:
Czy komuś otwieraja sie wyniki????


Ja się poddałam, nie mogę nic otworzyć...


mnie się ściągają wyniki, wyśle Wam pocztą Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Olga Kwiecien
Aktywny


Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław -Extreme

PostWysłany: Pon 21:59, 26 Lip 2010    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych] wyniczki, które się trochę normalniej ściągają.

A tu [link widoczny dla zalogowanych].
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Monika Rylska
Aktywny


Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa FreeX

PostWysłany: Pon 22:22, 26 Lip 2010    Temat postu:

po wgryzieniu sie w wyniki, rozkminilam ze do 4. miejsca Iwony w sobotnim A ind mozemy dolozyc:
2. miejsce Tomka z Lolą w niedzielnym A team!! brawo!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.agilityinfo.fora.pl Strona Główna -> Relacje z zawodów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin